Home RodzicielstwoMama Macierzyństwo bez fikcji

Macierzyństwo bez fikcji

by Matczyne Fanaberie

Kiedy jeszcze Pierworodnej i Juniora nie było z nami miałam wyimaginowane spojrzenie na macierzyństwo, świat z dziećmi i panujące w nim zasady. Część tych zasad rzeczywiście sprawdza się każdego dnia.Są jednak takie, które nie przetrwały nawet kilku dni. 

  1. Nasze dziecko nie będzie używać smoczka, bo to źle wpływa na rozwój mowy, zgryz, etc.

Naczytała się matka mądrości i chciała od razu wprowadzać w życie. Marianna miała silny odruch ssania, więc smoczek uratował mnie i moje zdrowie. Inaczej ciągle wisiała przy piersi.
Wybór smoczka to już inna kwestia, ale dziękuję wynalazcom smoczków 🙂

tv-dziecko

  1. Nasze dziecko do 3 roku życia nie będzie oglądać TV

Według psychologów dziecko nie powinno oglądać w ogóle telewizji do 3., a niektórzy rekomendują żeby poczekać nawet do 4. roku życia.
Telewizja dla takiego malucha to zbyt dużo zbędnych bodźców. Życie to zweryfikowało. Może nie tak drastycznie, jak ze smoczkiem, bo udało nam się nie włączać telewizora przy Pierworodnej dość długo, a na pierwsze bajki też musiała trochę poczekać. Jeśli dobrze pamiętam to dzielnie ograniczaliśmy jej dostęp do TV przynajmniej do 2,5 lat.
Gorzej jest z Juniorem, który widząc Mariannę oglądającą Parauszka krzyczy Uhu i biegnie na kanapę.
Są dni, gdy padając na twarz włączam im Parauszka i zaparzam sobie kawę. Czy mi z tym źle? Nie, czuję że czasami zwyczajnie tak trzeba. Nie pozwalam im na oglądanie czegokolwiek. Staram się wcześniej obejrzeć odcinek czy konkretną bajkę.

Słodycze-dziecko

  1. Nie je słodyczy dopóki nie pójdzie do szkoły

Tak wszystko pięknie ładnie dopóki masz na to wpływ i dziecko obok. Inaczej jest, gdy wyruszy w wielki przedszkolny świat. Aktualnie mamy zasadę tzw. dnia słodyczy.
Ogólnie się sprawdza z czego zadowolona jest zarówno nasza stomatolog, jak i ja. Niestety zasada ta nie obowiązuje w przedszkolu, gdzie czasami zdarza się tort z okazji urodzin kolegi czy koleżanki.jedzenie w aucie

  1. W samochodzie nie ma jedzenia

Nie pozwalacie swoim maluchom jeść w aucie i one cichutko i grzecznie jadą z Wami 500 km – gratulacje.
U nas to nie działa. Czasami nie trzeba wielkiej podróży, a uruchamiam paczkę chrupek lub ciastek orkiszowych, a w ostateczności kawałek pieczywa. Tak, ja matka, która nie mogła zrozumieć, jak można pozwalać zasyfiać dzieciom auto teraz rozumiem. Spokój jest dla mnie jednak ważniejszy niż okruchy i konieczność sprzątania auta.krzyk-matka

  1. Nie będę krzyczeć

Oazą spokoju to ja może byłam, ale w ciąży i to pierwszej, bo w drugiej to już nie.
Prawie każdy rodzic zdaje sobie sprawę, że krzyk nie jest dobrą metodą wychowawczą. Po krótkim rekonesansie pośród znajomych śmiem twierdzić, że nie ma chyba takiego, który nie podniósłby w życiu głosu na dziecko. Aby nie było wątpliwości krzyk nie jest metodą wychowawczą – zgadzam się z tym bez zająknięcia. Jednak życie pokazało, że unikanie podnoszenia głosu przy dwójce niesfornych maluchów jest o wiele trudniejsze niż się kiedyś wydawało.

  1. Nasze dzieci będą się kulturalnie zachowywać w restauracji, autobusie, etc.

Obiecałam sobie, że moje dzieci nie będą jak te rozwrzeszczane dzieciaki rzucające się na podłogę podczas zakupów czy gryzące rękę, która je karmi podczas rodzinnego spotkania w restauracji. Pomimo, że nie są ciche i spokojne, jak wydawało mi się kiedyś, że powinny patrzę na to dziś zupełnie inaczej. Są głośne, czasami skaczą po kanapie w poczekalni czy na fotelu. Biegają po galerii handlowej, czy jak w przypadku Pierworodnej wyśpiewuje na całe gardło w miejscach publicznych swoje ulubione piosenki.
Przyciągają tym wzrok przechodniów, którzy pewnie myślą (jak ja kiedyś), że te dzieci zachowują się jak wariaci. Teraz patrzę na to inaczej. Jeśli mieszkasz z dziećmi rozumiesz ich NORMALNE zachowania, ale z zewnątrz może to wyglądać jak szaleństwo.

Jak było u Ciebie? A może właśnie snujesz swoją idealną wizję macierzyństwa? Warto brać różne opcje pod uwagę. Życie pisze swoje scenariusze, a nam pozostaje nie dać się zwariować 🙂

Podobał Ci się ten wpis? Ucieszy mnie Twój komentarz, bądź polecenie 🙂

Jeśli szukasz podobnych tematów sprawdź koniecznie: 

Samodzielność dziecka

Dzieckiem być

Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?

Płacz dziecka

 

 

You may also like

4 komentarze

Gosia Owczarek 9 marca 2017 - 12:10

Ta coś o tym wszystkim wiem, co prawda staraliśmy się długo wytrzymac bez bajek, słodyczy i innych, ale czasem rzeczywistość jest inna. Gorzej jest zawsze z tym kolejnym dzieckiem, bo pierwsze rodzice już weeksloatowani po pierwszym i walki z powyższymi a po drugie mniejsze zawsze chce naśladować starsze:)

Odpowiedź
matka w pigułce 9 marca 2017 - 12:18

Ja też wiele z tych punktów złamałam. Obecnie trzymam i trzymałam się zawsze jednego – u nas naprawdę nie ma jedzenia w samochodzie. Nie pozwalam na to ze względów bezpieczeństwa. Nigdy nie wiemy, czy nie trzeba będzie ostro zahamować albo coś w nas nie uderzy. Nie chciałabym, aby moje dziecko udusiło się kawałkiem ciastka. I w sumie nawet nic nie musi się stać takiego, może to się stać nagle, a my będziemy na autostradzie i nie będziemy mogli odpowiednio szybko i prawidłowo zareagować. Na to definitywnie się nie zgadzam.

Odpowiedź
Busy Book 9 marca 2017 - 12:29

Oj skąd ja o znam… Moja bezdzietna siostra czasem przyjeżdża i przypomina mi moje ,,żelazne zasady”. Teraz mogę się tylko z siebie pośmiać :). Smoczka starszak nie chciał, córka uwielbiała do ok 2,5 roku życia. Słodycze? Jeźeli ja nie dam, zawsze znajdzie się jakaś babcia, ciocia, mama pod przedszkolem która poczęstuje… Długo by tak wymieniać. Ale staram się to wszystko dawkowć z umiarem 🙂

Odpowiedź
Sylwia Kamińska | Matczysko 9 marca 2017 - 15:25

Wszystko z umiarem …

Jednak czytając ten wpis śmiałam się od ucha do ucha, bo to tak jakbym cofnęła się jakiś czas do tyłu i czytała swoje własne myśli 😀

Odpowiedź

Zostaw komentarz