Home RodzicielstwoMama Rodzi się matka

Rodzi się matka

by Matczyne Fanaberie

Myśląc o macierzyństwie dziś, myślę o nim inaczej niż kiedyś. Macierzyństwo, bycie matką, było wpisane w moje życie odkąd pamiętam. Marzyłam o tym… Czasami się śmieję, że trzeba uważać o czym się marzy, ale tego marzenia nie żałuję.
Wiem, że nie każda kobieta tak ma. Ważne, aby wiedzieć, czuć, czego się chce w zyciu.
Ja miałam wewnętrzną potrzebę bycia matką. Chciałam poznać uroki macierzyństwa.
(aktualizacja tekstu z grudnia 2017 roku)

Mam za sobą dwa – zupełnie inne – porody. O żadnym z nich nie mogę powiedzieć, że był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Były to jednak dni wyjątkowe. Dni cudu w rutynie dnia codziennego.
W czerwcu 2012 roku po raz pierwszy narodziłam się jako matka.

Byłam na to gotowa!

Uroki macierzyństwa – narodziny matki

Tak, w tym dniu rodzi się nie tylko dziecko. Obok niego, z bólem i łzami w oczach, a niejednokrotnie ze strachem rodzi się matka. Ktoś, kto jeszcze chwilę wcześniej był tylko przyszłą mamą, kobietą, żoną, narzeczoną, czyjąś córką… zmienia się, zostaje mamą. 

Bycie kobietą nie oznacza jeszcze gotowości do stania się matką, chociaż niejednokrotnie spotykałam się z taką opinią. Nie rodzimy się z guzikiem, który należy nacisnąć, gdy zegar biologiczny podpowiada, że to już. Zresztą podobnie, jak dziecko nie rodzi się z instrukcją obsługi i trybem stop 🙂 

uroki macierzyństwa

Jako matka urodziłam się w chwili, gdy z biciem serca czekałam na pierwszy krzyk Pierworodnej, gdy ona wtulona we mnie szukała instynktownie mojej piersi, a ja instynktownie wiedziałam, co mam z tą piersią zrobić, by nakarmić własne dziecko. Pamiętam jej twarz, grymas i instynktowny odruch ssania. Wówczas poczułam, że jestem gotowa tulić to dziecko, oddać jej część mojego życia i wspólnie iść przez życie.

Matką narodziłam się po raz drugi, gdy z drżącym sercem w sierpniu 2014 roku czekałam na widok naszego Syna. 

uroki macierzyństwa

Ciągle słyszałam, oj drugi poród to łatwiej. Pani już rodziła, to pójdzie szybko. Nic z tego nasz Syn miał inny plan.
Bałam się tego porodu, jak niczego wcześniej na świecie. Bałam sie mówić o tym strachu, bo wszyscy wiedzieli co powinnam czuć.

Co czułam, gdy położono mi Go zakrwawionego, obślizgłego na mej piersi zaraz po porodzie? Obrzydzenie i strach. Ciagle się bałam. Cały czas przecież nie wiedziałam, kto miał rację. Czy ten jeden jedyny lekarz, który mówił, że będzie wszystko w porzadku, czy trójka pozostałych, którzy ostrzegali, że „z tego dziecka nic nie będzie”, „w tym wieku? Nie ma się co dziwić…”. 

Bałam się i czekałam na cud jednoczesnie!

Matką narodziłam się po raz drugi, gdy spojrzał na mnie. 

W tym spojrzeniu było wszystko. Pełna jedność, taka jakbyśmy wcale nie zostali rozłączeni pępowiną. Poczułam to, gdy wspólnie walczyliśmy, by wreszcie opuścić szpital i znaleźć się w domu.

Od prawie 12 lat jestem mamą ♥ 

Wiele osób w ostatnich dniach pukało się w czoło, że zwariowałam, że jak można zostać w domu z dziećmi. Zostawić korporacyjne życie i wybrać dobrowolnie urlop wychowawczy. 

Od dnia narodzin matki życie się zmienia.

Czy jest ono lepsze? Czy jest gorsze? Nie, ono jest zupełnie inne… 

W swoim macierzyństwie czasami muszę podejmować decyzję, o które nigdy wcześniej się nie podejrzewałam. Ta ostatnia jest jedna z nich.  

Uroki macierzyństwa, których się nie spodziewałam…

Kiedy urodziłam Pierworodną nie brałam w ogóle pod rozwagę kwestii urlopu wychowawczego. Podobnie było po roku macierzyńskiego z Juniorem. Z jednej strony widziałam, że nasze dzieci potrzebują naszej obecności więcej niż im oferujemy, ale życie weryfikowało nasze możliwości i wróciłam do pracy. 

Wiele czynników złożyło się na decyzję, która dziś rozpoczyna nowy etap w moim, a w sumie to w naszym życiu. Zdrowie… choroby dzieci, poczucie, że jestem obok nich, że coś mi ucieka, nie dostrzegam ważnych wydarzeń, zmian w ich życiu…

Kolejne życiowe wyzwania przede mną. Trzymajcie kciuki, a jak będzie mi smutno pocieszcie 😀

ZABAWA. O UCZENIU SIĘ, ZAUFANIU I ŻYCIU PEŁNYM ENTUZJAZMU – ANDRÉ STERN

You may also like

4 komentarze

Kat Nems 19 stycznia 2017 - 11:19

ja w kazde urodziny mojej corki, staje przed lustrem patrze na siebie i cichutko pod nosem mowie sobie samej sto lat. sobie- matce. bo to tez moje swieto , prawda?

Odpowiedź
MatczyneFanaberie 19 stycznia 2017 - 11:21

Genialne 🙂 Chyba podkradnę ten pomysł.

Odpowiedź
naszebabelkowo.blogspot.com 19 stycznia 2017 - 21:40

Ja do pewnego momentu miałam tak, że absolutnie nie chciałam mieć dzieci – i zupełnie nie czułam tego macierzyńskiego instynktu. A jak już go poczułam – to okazało się, że nie mogę zostać mamą biologiczną. zostałam adopcyjną – i choć mój synek narodził się dla mnie w nieco inny sposób, to same emocje i uczucia temu towarzyszące są bardzo zbliżone do Twoich 🙂

Odpowiedź
follow creativity now 19 stycznia 2017 - 22:32

Piękny I emocjonalny post 🙂 ja jestem na etapie bez odczucia potrzeby posiadania dzieci. Wokół mnie bratanice, bratankowie, siostrzeniec… Na razie to Wszystko czego mi trzeba, reszta przyjdzie z czasem 😀

Odpowiedź

Zostaw komentarz