Samodzielność dziecka jest trudna często bardziej dla rodzica niż samego malucha.
Pozwól swojemu dziecku się przewrócić, aby nauczyło się wstawać. Pozwól mu jeździć na rowerze, aby nauczyło się odpowiedzialności za siebie i innych uczestników ruchu. Nawet jeśli będzie to tylko ślimak i mała żabka.
Pozwól samodzielnie spakować walizkę na nocowanie poza domem. Naucz odpowiedzialności i konsekwencji.
Pozwól mu wejść do rowu czy na murek.
Spadnie? Nie raz w życiu zdarzy mu się upaść.
Pomóż mu nauczyć się wstawać…
źródło zdjęcia: www.niewiadomska.com/rysunki/
Powyższy obrazek pokazuje to, z czym często spotykam się jako matka.
Dotychczas takie teksty dotyczyły Pierworodnej. Dziwiły mnie, bo wydawało mi się, że to normalne i oczywiste, że dziecko rozwija się i na coraz więcej trzeba mu pozwolić. Wewnętrzny głos podpowiadał mi, że takie zachowania pomagają w naturalnym rozwoju.
Teraz takie komentarze zaczynają się także w kontekście Juniora.
Wczoraj nasza córka powiedziała do mnie podczas spaceru, że idzie sobie sama na spacer, bo potrzebuje ciszy.
Tak, to oczywiście moje słowa, ale ona je doskonale wpisała w zastaną sytuację.
Szłyśmy sobie razem z Juniorem. Marianna zbierała słomę, szukała pozostałych kłosów zboża, które wyrosły na rowie i nikt ich nie skosił.
Co chwilę dopytywała, co to za kłos? Doszłyśmy do wielkiego pola, na którym już pozostało ściernisko…
To właśnie miała być jej przestrzeń.
„Mamo mogę sobie tam pójść?
Tak, oczywiście
A czy mogę sobie tam dalej pójść?
Tak
To pójdę sobie na swój spacer, bo potrzebuję ciszy, a Antek mi przeszkadza.
A dokąd pójdziesz?
Tam, do końca pola. Tam będzie cisza…”
I poszła
Patrzyłam, jak moja mała dziewczynka szła przez ściernisko i byłam z niej dumna.
Nie zawróciła. Obejrzała się kontrolnie, czy nas widzi i szła dalej.
Przewróciła się, podniosła i znów szła… Wróciła ze zdobyczami ze swojej wędrówki: jakiś badyl, trochę słomy do kolekcji i kamień.
Wspieram samodzielność – nie chcę trzymać jej na smyczy
Pozwalam jej na popełnianie błędów, na upadki, na zdarte kolana i guzy.
To większa odpowiedzialność niż gdybym jej tego nie pozwalała. Tak, dzięki temu jest samodzielna.
Dziś się z tego cieszę, za kilka lat będzie mi pewnie żal, gdy będzie chciała pójść już swoją życiową drogą.
Ale takie życie. Dziś staram się ją do niego przygotowywać jak czuję i potrafię najlepiej.
Nie uznaję sprzątania zabawek po ich zabawach. Wiem, że byłoby szybciej, ale nie …
Uczą się samodzielności i odpowiedzialności…
Nie czyszczę dzieciom zębów. Ja tylko sprawdzam 🙂 Oczywiście podczas sprawdzania następuje szczotkowanie, ale to Pierworodna i Junior sami odpowiedzialnie szczotkują zęby.
Nie chodzę za Juniorem krok w krok. Obserwuję… czasami z oddali. Wczoraj usłyszałam, co On taki podrapany. Cóż chodzi swoimi ogrodowymi ścieżkami to i podrapany. To piaskownica, to basen, to kretowisko. Pozwalamy mu na samodzielne poznawanie swojego otoczenia.
Wiem, że tempo usamodzielniania się dzieci zależy od ich temperamentu, możliwości. Widzę różnicę między naszymi dziećmi. Wiem, że jak wszystko, nauka samodzielności wymaga trenowania umiejętności, które przychodzą trudniej.
To co udało mi się już zauważyć, to fakt, że nauka samodzielności zależy w dużym stopniu od komentarzy i reakcji dorosłych. Wielu z nas musi przestać się ciągle bać o swoje maluchy. Niestety nadopiekuńczość rodziców zabija samodzielność dzieci!
„Ja sama, nie pomagaj mi” – to doskonały sygnał od dziecka i Jego droga do samodzielności. Pamiętam moją dumę, gdy Pierworodna zaczęła sama korzystać z toalety, gdy samodzielnie wymieszała po raz pierwszy ciasto na babeczki. Obie byłyśmy dumne 🙂 Bycie samodzielnym dla dziecka to poznawanie nieznanego, dlatego Pierworodna chciała pójść sobie do końca pola.
Bycie samodzielnym to codzienne pozwalanie dzieciom na doświadczanie nowych umiejętności chociaż nie zawsze jest to dla nas, rodziców proste i łatwe.
Polecam także:
Będę za tym tęsknić, gdy dorosną…
Miłość matki i codzienne ucieczki…
14 komentarzy
Sama prawda. Sami próbujemy robić wszystko, a potem narzekamy. Czasami trudno nam się do tego przyznać.
Popieram! My dopiero wrażamy naukę samodzielności, bo maluch ma 10 miesięcy 🙂 ale nie podążamy za nią krok, pozwalamy by sama eksplorowała otoczenie. Oczywiście pod czujnym okiem rodzica z oddali.
i to jest zdrowe podejście 🙂 Zaprocentuje już za chwilę.
Satarm się cały czas, by córka była samodzielna, zawsze się śmiałam słysząc jej : „ja siama” 🙂
Oj dzieci potrafią nam zaskakiwać.
O tak! Nie można zabraniać wszystkiego dziecku bo jak ma poznać świat? Tylko przez doświadczenie. Też wychodzę z takiego założenia 🙂
Super, cieszę się, że takich rodziców jest coraz więcej. Wokół siebie niestety mam wiele mam, które wręcz osaczają dziecko.
Tak, tak! Pozwólmy dzieciom być samodzielne 🙂 Bądźmy mądrymi rodzicami 😉
Ewa, to jest właśnie najważniejsze. Mądrość rodzica i podążanie za rozwojem dziecka
A jak to cieszy gdy widzimy radość synka gdy coś SAM osiągnie i pozna! Ma 7 miesięcy:):)
Dokładnie tak 😀
Moja córcia ma dwa lata i też staram się żeby była samodzielna. Ostatnio sama założyła papcie – totalnie mnie zaskoczyła 🙂
Takie chwile są bezcenne 🙂 My dziś celebrujemy samodzielne wybranie się do toalety przez Juniora. Niby mała rzecz, ale milowy krok
Oj tak, też bardzo bym chciała uczyć dziecko od najmniejszego samodzielności, jednak wiem że jako pierworódka mogę być czasem bardziej przewrażliwiona niż powinnam, ale to się jeszcze zobaczy. Mam nadzieję, że nie będzie ze mną tak źle 😛