W lipcu byłam na spotkaniu blogerów See Bloggers i nigdy bym nie pomyślała, że wrócę zakochana w… kosmetykach dla dzieci. Jednak to nie tylko kosmetyki mnie zafascynowały podczas warsztatów, ale przede wszystkim podejście jakie prezentuje marka MomMe. Jednak od początku.
Warsztaty z MomMe były jednymi z wielu.
Nie udało mi się na nie zapisać, jednak już pierwszego dnia udało mi się porozmawiać z przedstawicielami i po rozmowie
w pełni świadomie zakupić pierwszy produkt.
W związku z tym, że Pierworodna w ubiegłym roku jesienią miała bardzo przesuszoną skórę pomyślałam, że sprawdzę żel
do mycia 2 w 1, który zgodnie z informacją producenta właśnie w takich wysuszeniach pomaga i zapobiega im.
Nie znałam, nie widziałam wcześniej. Moja matczyna intuicja podpowiadała mi, że będzie warto 🙂
Jeszcze tego samego wieczoru sprawdziłam na sobie.
Następnego dnia udało mi się dostać na same warsztaty, bo ktoś z zapisanych osób zwyczajnie się nie pojawił 🙂
To był dobrze spędzony czas i potwierdził kilka moich przypuszczeń odnośnie kosmetyków dla dzieci.
Niestety z kosmetykami jest trochę tak jak z jedzeniem. Wcale nie jest łatwo znaleźć coś co nam nie szkodzi.
Szkoda tylko, że osoby które powinny nam pomagać w pierwszych krokach macierzyństwa często polecają nam to, co jest reklamowane, za co otrzymały odpowiednie wynagrodzenie, a nie zawsze myślą o dziecku.
fot. FB MomMe
Łagodny żel do mycia 2 w 1.
Bardzo wydajny, pozostawiający miłą skórę, bez żadnych nalotów, fajnie się pieni.
Hipoalergiczny, stworzony, jak wszystkie kosmetyki, w 100% według naturalnej receptury.
Doskonale sprawdza się do mycia ciała i głowy. Ma zapobiegać ciemieniusze, można stosować od 1. dnia życia także do mycia okolic intymnych. Nie wiem, czy uda się dzięki niemu zapobiec ciemieniusze, ale na pewno pomaga ją zwalczać. Testujemy to na Marysi i Juniorze. Wszystkie inne próby były nieudane.
Na warsztatach otrzymałam cudowną oliwkę w żelu pod nazwą Aksamitna oliwka pielęgnacyjna, którą można stosować już w ciąży. U mnie genialnie sprawdza się do moich suchych stóp, włosów. W paczuszce był też Puszysty krem łagodzący, z którego głównie korzysta Pierworodna, gdy razem ze mną przesiaduje w łazience 🙂 Każdy z nich polecam w pełni świadomie.
Po powrocie do domu zamówiłam jeszcze:
Spacerowy krem na każdą pogodę, który zabraliśmy ze sobą na górskie wędrówki i sprawdził się doskonale.
Kojący krem na pupę, z którego korzysta zarówno Antek jak i Marysia. Poprzedni krem nie był zły w swoim działaniu, jednak jego skład nie do końca był odpowiedni.
Dodatkowo Krem do pupy MomMe nie wysusza skóry maluchów, czego nie można było powiedzieć o tym poprzednim.
Nasza miłość trwa i cieszy mnie, że każda z mam, której poleciłam te kosmetyki jest także nimi zachwycona.
Mnie cieszą rodzinne opakowania, które pojawiły się w sklepie internetowym.
Zachęcam do sprawdzenia, a może ktoś z Was chciałby zostać Ambasadorką MomMe?
p.s.
to jeszcze nie wszystko o kosmetykach MomMe na dziś. Wypatrujcie kolejnego wpisu 🙂
4 komentarze
Jestem fanką kosmetyków naturalnych i cieszy mnie fakt, że powstają specjalne linie produktów dla dzieci 🙂
Jest ich coraz więcej
Z jednej strony nie dziwi mnie, że kosmetyki dla dzieci dobrze spisują się w pielęgnacji dorosłych – są delikatne, przeważnie nie zawierają toksycznych składników. Jednak – z tego wiem – nie posłużą każdemu: jednak dziecięce pH skóry różni się przecież odczynem względem skóry dorosłych…:)
Zgadzam się, że pewnie nie nadają się dla każdego. Czasami trzeba coś „mocniejszego ” 🙂