Odkąd jestem mamą, a to już ponad 5 lat, znajomi czasami pytają: jak zmieniło się Twoje życie? Co daje mi macierzyństwo?
Dopóki była tylko Pierworodna często z Jej tatą twierdziliśmy, że z dzieckiem niewiele się zmienia. Staraliśmy się nie dać zwariować i nadal wyjeżdżaliśmy kilka razy w roku, łaziliśmy po górach, zabieraliśmy ją na na OFFa do Katowic. Dzięki temu, że moja mama mieszkała jakiś czas z nami udawało nam się znaleźć też czas na wspólne wyjście do kina czy na koncert.
Teraz jest inaczej…
Dziś, gdy jesteśmy we czwórkę widzę, że życie zmieniło się BARDZO i ja się zmieniłam.
Może nie uśmiecham się cały czas, ale uśmiecham się inaczej, bo każdy drobiazg, każde osiągnięcie naszych dzieci jest na miarę wielkiej wygranej. Cieszę się z drobiazgów, z mojego czasami szalonego, ale pełnego stresu pięknego życia.
Czasami jednak mam też zwyczajnie dość. Mam ochotę wyjść i nie wracać. Oczywiście ten stan szybko mija. Wystarczy, że któreś z maluchów wtuli się i już nie pamiętam, co chwilę wcześniej narozrabiali…
Macierzyństwo zmienia… Takie banalne stwierdzenie.
To właśnie macierzyństwo odbezpieczyło skrywane głęboko umiejętności.
Co daje mi macierzyństwo?
Nieograniczone pokłady cierpliwości
Czasami sama się dziwię, skąd się bierze moja cierpliwość, gdy po raz „dziesty” tłumaczę to samo.
Taka przypadłość kochających mam 🙂Kreatywność
Jeśli uważasz się za osobę bardzo kreatywną, jak zostaniesz mamą odkryjesz zupełnie nieznane pokłady kreatywności. Czasami wystarczy liść, kulka papieru czy wypowiedziane słowo przez dziecko, aby stworzyć bajkę, zabawkę bądź wymyślić grę.
Rozbudowany, nieograniczony zmysł telepatii
Jakimś „cudem” wiem, co za chwilę zrobi moje dziecko, co powie. Na odległość wyczuwam kłopoty lub kłamstwo. Czasami wystarczy krótka obserwacja dziecka i wiem czy czeka mnie miły czas z maluchami, czy zaraz nastąpi wielkie „gradobicie”.
Z Pierworodną jest czasami tak, że Ona przychodzi i mówi „Mamusiu to wypij teraz kawę, a potem czytamy”, a ja się zastanawiam, skąd wiedziała, że jak nie wypiję chociaż łyka to padnę 🙂Zostajesz lekarzem
… leczenie przytulasami, buziakami.Dzieci w małych kontuzjach potrzebują zwyczajnie naszej miłości i ciepła.
Przytulas i całusy leczą czasami lepiej niż wizyta u lekarza.
Nie uczę, że każdy guz, czy zadrapanie to katastrofa.
Pierworodna sama wstając oznajmia „pupa nie szklanka”, ale to akurat nauka od dziadka 🙂Umiejętność szybkiej regeneracji pomimo braku snu
Nie wierzyłam, że można normalnie, intensywnie, funkcjonować przez cały dzień, po 2 – 4 godzinach snu.
Coś co przed zostaniem mamą było nierealne stało się faktem.Ciągły stres
O dzieci, o siebie, o ich życie, o moje życie.
O ich rozwój, o to, żeby nie zapomnieć o sobie…
W większości to zdrowy, budujący stres…Dystans do siebie i świata
Takie małe przewartościowanie tego, co w życiu ważne…
co najważniejsze, a na co szkoda pary…Najlepszy warsztat zarządzania czasem i ludźmi
Tego nie dało mi żadne szkolenie i warsztat. Zarządzanie czasem i zasobami w rodzinie to jest wyzwanie. Początkowo panował chaos, a z czasem zaczął się z niego wynurzać mały majstersztyk. Teraz, gdy wróciłam do pracy mam już wszystko przetestowane i wiem jak rozplanować poranek, aby nie dać się zwariować maluchom.
Chociaż czasami daje się im omotać, ale cóż nigdy nie twierdziłam, że ze mnie matka ideał 🙂
Co mi zabrało macierzyństwo?
O tym napisałam TUTAJ
3 komentarze
Ja dodam jeszcze jedno – że poznajesz nowy rodzaj miłości.
to prawda. To zupełnie inna miłość niż znałam wcześniej 🙂
O tę cierpliwość się właśnie modlę, byją wypracować, by była, by się jakimś cudem znalazła…