Kochanie, ratujmy nasze dzieci – recenzja

by Matczyne Fanaberie

Widząc zapowiedzi programu Kochanie ratujmy nasze dzieci liczyłam na dużo wiedzy i ciekawych technik, które mogą pomóc rodzicom w zmianach żywieniowych dzieci i zmianie mentalności całej rodziny. Przecież wystarczy rozejrzeć się na ulicy i widać, że to już nie w Stanach, a w Polsce dzieci tyją najszybciej. Rodzice tłumaczą te zmiany żywieniowe brakiem czasu. Może czas pomyśleć o prawdziwej edukacji żywieniowej?

Dziś obejrzałam pierwszy odcinek polskiej wersji brytyjskiego reality-show „Honey, We’re Killing the Kids” emitowanego w BBC Three do 2007 roku. Poczułam, że ktoś nie odrobił pracy domowej i jakoś ten program przygotował na szybko i bez większej analizy.

Kochanie ratujmy nasze dzieci

Rano na blogu opublikowałam artykuł o zachęcaniu, uczeniu dzieci jedzenia warzyw. Zbieg okoliczności, bo głównym tematem, który pojawił się  w kontekście diety w programie była nieudolna próba zachęcenia dzieci do jedzenia warzyw.

Kiedy na ekranie pojawiły się talerzyki z różnymi warzywami pomyślałam, że zaraz dzieciaki zostaną zaangażowane do fajnej zabawy i coś ciekawego stworzą z warzyw. Nie dziwi mnie, ze dziewczynka szybko ściągnęła z oczu opaskę żeby widzieć co ma zjeść. Też bym tak zrobiła. Chciałabym poznawać nową potrawę wszystkimi zmysłami, a poza tym skąd mam wiedzieć, co mi podadzą skoro nie znam smaków warzyw.

Kiedy prowadzący jako alternatywę do samych warzyw zaproponował zupę mało się nie udławiłam zagryzając surową marchewkę 🙂 Rodzice, ani widzowie nie dostali żadnej propozycji, która mogłaby pomóc w poznaniu, polubieniu warzyw. Na końcu programu babcia dzieci sama stwierdza, że „jest problem z warzywami”

Druga rzecz, która mnie zaskoczyła to zachęcanie dzieci do codziennego jedzenia batoników z owoców liofilizowanych. Ten rodzaj owoców nie jest zły i sama korzystam, ale głównie poza sezonem, czy jako naturalne barwniki do ciast i kremów. Dlaczego nie było mowy o koktajlach, sałatkach czy w ogóle samych świeżych sezonowych owocach. Ok, jasne producent batoników podbija sobie sprzedaż i teraz zamiast mlecznej kanapki dzieci będą zajadać baton, który wcale nie jest taki idealny i nie podałabym dziecku jako codziennej przekąski. Dlaczego?

Owoce to 31% w przypadku batona malinowego, a już tylko 26% owoców w przypadku truskawkowego.
Do tego 5% soku jabłkowego i reszta to mieszanka żelująca, której głównym składnikiem jest CUKIER.
Ile jest węglowodanów? 93 g na 100 g produktu. Zaskoczeni?
Ja tak, mleczna kanapka to 34 g węglowodanów w 100 g. Nie wybrałabym żadnej z tych opcji, a na pewno nie powiedziałabym, że proponowany baton „owocowy” to zamiennik owoców.

Czego zabrakło mi w programie
Kochanie ratujmy nasze dzieci?

  • Pokazania, że w proces zmiany diety, sposobu żywienia została zaangażowana cała rodzina. To rodzice i dziadkowie powinna dawać przykład i wspólnie z dziećmi przygotowywać posiłki pełne witamin. To jeden z czynników, o których przeczytasz w wielu książkach o żywieniu dzieci.
  • Jasnych wskazówek dla widzów, jak zachęcać dzieci do jedzenia warzyw. Ja znalazłam 10 sposobów na pokochanie warzyw.
  • Wyraźnej informacji, że owoce są dobre, ale nie oznacza to, że można jeść je bez ograniczeń.
    Podania prostej informacji, o jakiej porze należy unikać owoców, etc.
  • Pokazania, że warzywa są fajne, że można z nich zrobić dużo smacznych i miłych dla oka potraw.
    Widzowie zobaczyli zło konieczne – biedne dzieci zmuszone do jedzenia warzyw.
  • Znalezieniu w dzieciach i ich rodzinie odpowiedniej motywacji do zmiany. Motywacją był strach, czyli najgorsza motywacja, zazwyczaj krótkoterminowa.

Oglądaliście? Chętnie poznam Wasze opinie o programie.

 

kochanie ratujmy nasze dzieci

 

Interesuje Cię zdrowy rozwój malucha i dobre odżywianie? Sprawdź koniecznie:

 

 

 

 

You may also like

14 komentarzy

Ola 16 września 2016 - 19:48

Po obejrzeniu, tego programu czy to w wersji UK, USA, AU, Ukraińskiej czy Rosyjskiej, wiem jedno nie odbiega ” nasz format” programu od wyżej wymienionych. Wszystkie są na licencji UK i w każdym odcinku będzie pokazano to samo co w pierwowzorze. Tak samo jak ma to miejsce z innymi programami typu „Kuchenne rewolucje, The Voice of Poland, Mam talent. itp. ” Wiadomo formuła jest dopasowana do danego kraju, ale żadnej większej zmiany nie ma. Chociaż wątpię ze w „nasze wersji” będzie pokazane tak jak ma to miejsce w oryginale, że dzieci kompletnie nie słuchają się rodziców, wszędobylski brut, matkę z „przetłuszczonymi włosami” . Poza tym wiadomo jak każdy program, tak i ten nastawiony jest na zysk, tak jak wspomniałaś o „batonikach” a kwestie żywieniowe odgrywają tu role drugoplanową.

Odpowiedź
Matczyne Fanaberie 16 września 2016 - 19:49

mam świadomość, że to program na licencji, jednak jeśli robi się wokół niego dużo szumu, ze ma być to program misyjny, a potem jest to co widziałam wczoraj to rozczarowuje.

Odpowiedź
Jola 16 września 2016 - 19:49

Moim zdaniem kluczowe jest to, co je sie w rodzinie – dzieci obserwują i chcą jeść to co my rodzice. Jak rodzic je ciacho to trudno, aby dziecko w tym czasie zjadało owoce.

Odpowiedź
Matczyne Fanaberie 16 września 2016 - 19:49

i tego właśnie zabrakło. Zaangażowania całej rodziny w przemianę żywieniową.

Odpowiedź
chiyome 16 września 2016 - 19:50

Dzieci wynoszą z domu nawyki. Jeśli widzą, że mama do kawy ma zawsze ciasto, tatus do meczu pakę chipsów, każde wyjście kończy się lodami a maleństwa w wózku mają pół spozywczaka i słodzone napoje to jak się mają nauczyć jak jeść? Kiedyś widziałam program. Otyła matka i otyła córka. Matka chciała zmienić dziecko, bo nauczyciele wzracają uwagę, lekarz, pewnie się zainteresowała opieka społeczna. Marudziła, że nie może zmusić dziecka do zdrowego odżywiania i ruchu. Spojrzałam na nią i pomyślałam „ciekawe dlaczego”.

Odpowiedź
Matczyne Fanaberie 18 września 2016 - 19:53

też tak to widzę Chociaż ciasto do kawy u mnie w domu jest zawsze 🙂 Dla mnie to także kwestia tego jakie to ciasto.

Odpowiedź
elka 16 września 2016 - 19:50

Nie podobał mi się ten program. Nie było rad dla widza jak faktycznie zmienić nastawienie do żywienia, bo to że trzeba to wiadomo. Ckliwe, płaczliwe użalanie się nad wyglądem dzieci za ileś tam lat, a nikt nie pomyślał o samopoczuciu obecnym. Chłopiec wstydzi się rozebrać na plaży, on myśli jak się schować i mieć spokój niż jak mu warzywa i owoce pomogą kiedyś tam. Jak dla mnie taki niepoukładany ten program.

Odpowiedź
Matczyne Fanaberie 18 września 2016 - 19:53

niestety taka smutna prawda 🙁

Odpowiedź
Monika - mama 18 września 2016 - 19:51

Mi program też nie podobał się. Popłakałam się, gdy zobaczyłam jak Liwia prosi o więcej jedzenia i nie dziwie się dlaczego, skoro na talerzu prawie nic nie miała. To jest głodzenie dziecka. To Kuba ma się odchudzać. Przecież dziewczyna aż tak gruba nie jest, aby stosować te zasady pięciu posiłków.

Odpowiedź
Matczyne Fanaberie 18 września 2016 - 19:53

mama nie do końca zgodzę się z tym, ze dziewczynka nie powinna zmieniać nawyków żywieniowych. Tak jak pisałam ta zmiana powinna dotyczyć całej rodziny i być przeprowadzona racjonalni. Niestety ten program tego nie pokazuje

Odpowiedź
SlowLingo 20 września 2016 - 19:55

Oglądałam 😉 Trochę brak słów… Kolejny w pełni reżyserowany program, którego głównym celem jest reklama, chociażby tych batoników (frup? czy jakoś tak?)

Odpowiedź
Katarzyna 20 września 2016 - 19:55

Nie oglądałam programu, nawet o nim nie słyszałam, ale moim zdaniem takie programy rzadko czegoś uczą… Celem telewizji, a zwłaszcza takich programów, jest wywoływanie emocji i szokowanie…:-)

Odpowiedź
Dorota 20 września 2016 - 19:56

TV jest słabe – nic nowego 🙂 szkoda, że masa ludzi to ogląda i wierzy, że takie właśnie są wszystkie możliwe opcje – wmuszać w siebie te warzywa, najlepiej brukselkę, w wersji takiej jak się najbardziej nie lubi, albo pyk, batonik z cukrem i cześć.

Odpowiedź
Joanna //NaNude.com 20 listopada 2016 - 19:56

Nie oglądałam programu. Nawet o nim nie słyszałam, ale z tego co piszesz, to nic nie straciłam. Myślę, że takie programy, to nie najlepsze źródło „zdrowych” informacji.

Odpowiedź

Zostaw komentarz