Dawno nie było żadnej recenzji.
Nie znaczy to, że przestaliśmy czytać. Wręcz odwrotnie. Udało mi się nawet znaleźć kilka ciekawych pozycji, które Pierworodna chłonie jak gąbka.
Długo się zbierałam, aby napisać kilka słów o książce, którą dostałam od wydawnictwa ZYSK i S-KA.
To chyba dzisiejsza aura mnie wreszcie zmotywowała. Za oknem biało, biało, biało aż po horyzont i cały czas prószy.
Dziś słów kilka o zbiorze 21 utworów Tadeusza Kubiaka zamkniętych w książce „Idzie zima”.
Nie jest to „modne” wydanie z nowoczesną kreską w ilustracji. To raczej odświeżona wersja wierszy, które pamiętam z dzieciństwa. Ilustracje też jakby z moich czasów. Przemysław Liput (ilustrator) przypomniał mi moje śnieżne eskapady, przygody na sankach, lepienie bałwana czy wyczekiwanie pierwszej gwiazdki jeszcze zanim zaczęłam czytać same wiersze.
Cały zbiór, zgodnie z tytułem, utrzymany jest w tematyce zimy, radosnych sportów zimowych, tradycji świątecznych.
Autor przywołuje codzienne zdarzenia, czynności, obok których przechodzimy i przestajemy zwracać na nie uwagę.
Ot są i już. Przecież wrona zawsze zostawia ślady na śniegu, świerszcz mieszka za kominem, a nos dla bałwana jest z marchwi.
Wiersze są czasami banalne i infantylne, ale taki ich urok i pomimo upływu czasu nie tracą go.
Każdy z utworów choć krótki, jest bardzo treściwy i klimatyczny. Pomimo, że czasy dzieciństwa dawno już minęły w moim przypadku,
to autorowi udało się je genialnie przypomnieć. Kubiak pozwolił mi powrócić na moje dawne podwórko, na górkę przy garażach, moje pierwsze ferie poza domem. Zresztą jakby nie było jeden z wierszy to „Podarunek dla Małgosi” 🙂
Samo wydanie jest bardzo staranne, nie znalazłam żadnych uchybień. Książka jest wydana w sztywnej oprawie. Musimy uważać przy Juniorze, bo wg niego jest doskonała do gryzienia 🙂
Książkę poleciłabym dzieciom, od 2 – 3 roku życia. Zarówno chłopcom jak i dziewczynkom.