Uroki macierzyństwa odkrywam każdego dnia. Zresztą tak jak i jego cienie. Tak, lukier to może być na babeczce, bądź pączku, a z życiem rodziców ma niewiele wspólnego. No chyba, że mówimy o kolejnym praniu. Macierzyństwo nie ma lukru.
Dziś jednak chciałabym się podzielić moją obserwacją kilku ostatnich lat. Są zdania, które jako rodzic powtarzam często, a nawet za często. Jest ich cała lista. Wśród nich są też te zdania, które sama chciałabym usłyszeć.
Macierzyństwo – jego uroki i proste prośby
1. Odpocznij, prześpij się proszę lub poranne pośpij jeszcze.
Ile bym dała za to, aby ot tak zaproponowano mi drzemkę w ciągu dnia. Już nawet nie pamiętam momentu żebym sama się obudziła.
Od ponad 6 lat jestem budzona i wcale nie z wielką czułością 🙂
Oczywiście dziś dzieci tego nie rozumieją i każda moja prośba o jeszcze 10 minut o poranku w weekend, gdy budzą się o 5 czy 6 rano jest bojkotowana. To bardzo często powtarzane przeze mnie zdanie wieczorami, czy w weekendowe popołudnia. Marzę, aby usłyszeć je wcześniej niż będę stara i siwa.
Dzieci uważają drzemki za ingerencję w ich wolność i możliwość decydowania o sobie. Przynajmniej nasze tak mają:
„Nie mów, że mam iść spać, jak nie chcę”
2. Idź do swojego pokoju
Czasami, Kiedy dzieciaki dają w kość już maksymalnie, mówię idź do swojego pokoju.
Każde z nich zaraz strzela focha, albo zaczyna się awanturować. Jak ja bym chciała, aby ktoś mi powiedział idź do swojego pokoju i zejdź dopiero na obiad. Albo zejdź, jak się uspokoisz, czyli mogłabym tam siedzieć cały dzień.
To byłoby wręcz święto 🙂
3. Wyjdź pobawić się na dwór.
Ile bym dała, gdyby ktoś pozwolił mi tak ot tak pójść sobie na spacer, czy pograć w klasy.
Nawet nie zastanawiam się czy mi wypada, bo nie znam takich stwierdzeń. Celowo sama proponuję dzieciom zabawy z mojego dzieciństwa, bo one integrowały i dawały power i frajdę. Uwielbiam wszystkie zabawy chodnikowe, a zimą chętnie poszalałabym na sankach.
4. Co zjesz?
Mnie nikt nie pyta, co bym zjadła. Nie jem jeśli sama sobie nie przygotuję. Na szczęście chociaż w weekendy mamy podział z gotowaniem, co bardzo ułatwia funkcjonowanie, ale nie oznacza odpoczynku.
Staramy się zaspokoić dziecięce potrzeby i pragnienia jedzeniowe. Może marchewka, może gruszka albo banan? Zawsze słyszę „nie” na widok sałaty i gromkie „tak” na każde bakalie. Kiedy usłyszę, „co byś zjadła mamo”?
5. Pomóc Ci?
Nasze przedszkolaki mogą samodzielnie zrobić to wszystko, z czego często chcę ich wyręczyć. Pytam czy pomóc, gdy się ubierają, rozbierają, czy jak pałaszują posiłek. Zazwyczaj nawet nie czekam aż zakomunikują potrzebę pomocy.
Wpadłabym chyba w jakąś szaloną euforię, gdybym usłyszała ofertę pomocy w codziennych rodzicielskich czynnościach.
Czasami tak niewiele trzeba 🙂
Jak jest u Was? Macie swoje ulubione zdania, które chętnie byście usłyszeli?