Zabawy z niemowlakiem była dla mnie bardzo instynktowne, ale szukałam także pomocy w różnych warsztatach dla rodziców i literaturze.
Kiedy nasze dzieci były niemowlakami pomocna była dla mnie książka „Zabawy z małym dzieckiem”.
Nowość od Wydawnictwa Buchman „365 dni z kochanym maleństwem” jest kolejną książką z zabawami dla maluchów po którą warto sięgnąć.
Zabawy z niemowlakiem, czyli 365 dni z kochanym maleństwem
To kolejna pozycja książkowa dla rodziców i opiekunów pokazująca, że dla tak małych dzieci zabawa jest podstawowywm źródłem poznawania otaczającego je świata. To dzięki zabawie wkracza, dzięki dorosłym, w krainę dźwięku, kolorów, kształtów. Dzięki wspólnym spacerom, zabawie na dworze poznaje pierwsze stworzenia; zarówno zwierzęta, jak i rośliny. Już kilkumiesięczne dziecko potrafi okazywać ciekawość, a my dorośli powinniśmy pomóc mu tę ciekawość zaspokajać.
O czym jest ta książka?
Książka „365 dni z kochanym maleństwem. Jak bawić się, rozwijać i poznawać świat od noworodka do dwulatka”
została podzielona na kategorie z opisanymi propozycjami zabaw:
- Opieka
- Język i dźwięki
- Pora spać
- Pokój dziecka
- Pamiętnik zdarzeń i uczuć
- Ruch
- Muzyka
- Zabawki
- Na podłodze
- Sztuka
- Natura
- Zabawy w teatr
- Opowieści
- Wyrabiać i lepiej
- Zabawy z wodą
- Odpoczynek w parku
- Uroczystości
- Gdy rodzina się powiększy
- Macierzyństwo
- Czas na tatę
- Rodzeństwo
- Babcia i dziadek
- Poza domem
Każda kategoria ma kilka propozycji zabaw przedstawionych zarówno poprzez dziecięcy rysunek, jak i opis autorek. We wszystkich zabawach i przedstawionych sytuacjach widać szacunek do dziecka i Jego potrzeb. Przykładem niech będzie chociażby rozdział o płaczu dziecka, gdzie autorki podkreślają, że
płacz to element ludzkiego życia
Zabawy są proste i angażujące obie strony, rodzica i dziecko. Nie wymagają specjalnych zakupów, bo większość z nich przygotujesz z rzeczami, produktami dostępnymi w domu. Przynajmniej u mnie tak jest ♥
W książce znajdują się jeszcze dwa rozdziały. Jeden dotyczy klubików dziecięcych, ale kilka zabaw bez problemu można wykorzystać w domu. Drugi to Jedzenie. Ten rozdział jakoś najmniej do mnie przemawia. Są przepisy, które warto wykorzystać, ale są też takie, które przy aktualnej wiedzy bym ominęła. W opisie wydawcy jest wszak informacja, że przepisy kulinarne zostały opracowane przez osobę z Zakładu Żywienia Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, ale średnio do mnie trafia propozycja podawnia białej czy mlecznej czekolady dziecku, które skończyło rok. W mojej ocenie dzieciom w tym wieku warto podawać warzywa, owoce, bakalie, a na czekoladowe słodkości przyjdzie jeszcze czas. Naleśniki także wychodzą doskonałe bez dodawania cukru 🙂
W mojej ocenie książka po którą warto sięgnąć.
Ostatnia część to opis umiejętności dziecka w kolejnych miesiącach rozwoju dziecka. Przydatna ściąga dla każdego rodzica.
Dodatkową zaletą książki jest jej forma. To książka, której nie trzeba czytać od deski do deski. Ukłąd książki, podział tematyczny, pozwalają na stopniowe czytanie, czasami z doskoku, czy z dzieckiem przy piersi.
Jeśli doczytałaś do końca moje spojrzenie na książkę i chciałabyś ją mieć w swojej domowej biblioteczce mam dobrą wiadomosć.
Mam dwa egzemplarze książki dla moich czytelników i postanowiłam ogłosić konkurs.
Zasady konkursu
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga Matczyne Fanaberie
– Małgorzata Śmiechowicz
2. Nagroda może być wysłana tylko na terenie Polski
3. Nagrodą są 2 książki „365 dni z kochanym maleństwem. Jak bawić się, rozwijać i poznawać świat od noworodka do dwulatka”
4. Zadaniem konkursowym jest udzielenie odpowiedzi na 2 pytania konkursowe:
a) Opisz swoją ulubioną zabawę z dzieciństwa
b) Podaj 3 książki o zabawach dla dzieci, o których pisałam na blogu.
5. Odpowiedź należy umieścić w komentarzu pod wpisem na blogu
6. Konkurs trwa od 10.03 – 19.03.2018 włącznie
7. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 2 dni od zakończenia konkursu .
8. Zwycięzca konkursu ma obowiązek w ciągu 3 dni od ogłoszenia wyników przesłać w wiadomości prywatnej informację o chęci odbioru książki. W przypadku nie zgłoszenia się po odbiór nagrody w przewidzianym terminie zostanie wyłoniony kolejny zwycięzca.
Wyniki konkursu:
Bardzo dziękuję za udział w konkursie.
Książki wyślę do:
Bardzo proszę o kontakt z podaniem adresu do wysyłki nagrody.
21 komentarzy
Fajna książką dla rodziców zaczynających przygodę z rodzicielstwem
To prawda, ma wiele ciekawych propozycji zabaw 🙂
Świetna książka, więc chętnie weźmiemy udział w tym konkursie 🙂
Odpowiadamy:
a) Moja ulubiona zabawa z dzieciństwa to zabawa w chowanego 🙂 Wymaga ona dużo sprytu zarówno w chowaniu jak i w szukaniu. Zawsze się na podwórku w nią bawiliśmy i zawsze była masa śmiechu, a słynne pobite gary padały zawsze jak ktoś za dobrze sie schował. Ahhh to były czasy 🙂
b) ” 365 sposobów na nudę”
” Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”
” Las zabaw”
” Leśna szkołą dla każdego”
Książka wydaje się być bardzo ciekawa, szczególnie mając pierwsze dziecko i zerowe doświadczenie z maluchami 🙂
a) Opisz swoją ulubioną zabawę z dzieciństwa. Odp:
Moją ulubioną zabawą z dzieciństwa była zabawa w dom 🙂 Moi dziadkowie mieli ogromną starą szopę, w której przechowywali mnóstwo rzeczy. Ale oprócz pomieszczeń zagraconych, ze jedną ze ścian było sporo wolnego miejsca, więc wraz z rodzeństwem i kuzynostwem zrobiliśmy sobie „dom”. Mieliśmy kuchnię ze starymi garnkami i kuchenką z kartonu, obok salon w którym udało się umieścić stary dywan i fotele. Belkami oddzielone były pokoje „dzieci” i „sypialnia rodziców” – z łóżkami ze słomy z narzuconym kocem 🙂
Wykorzystywaliśmy wszystkie przedmioty, które tylko mogły nam pomóc upięknić dom i całymi dnia odgrywaliśmy role domowników. To była świetna zabawa i trwała całymi dniami 🙂
b) Podaj 3 książki o zabawach dla dzieci, o których pisałam na blog. Odp:
” 365 sposobów na nudę”
” Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”
” Las zabaw”
a) Opisz swoją ulubioną zabawę z dzieciństwa
Moja ulubiona zabawa z dzieciństwa „powstała” przez
przypadek. Od zawsze uwielbiałam kąpiele w wannie. Któregoś dnia, gdy pluskałam
się w wodzie z dużą ilością piany, Mama niechcący upuściła całą kostkę mydła
wprost do wanny. No i rozpoczęła się „pogoń” za mydłem, które nie dość, że ciężko
było zauważyć w pianie, to jeszcze wyślizgiwało się przy próbach złapania go.
Jako mały berbeć miałam z tego wspaniałą zabawę. I tak narodziła się zabawa w „SZALONE
MYDŁO”. Przy każdej kąpieli ćwiczyłam swoją koordynację wzrokowo-ruchową przy
łapaniu mydła:) Oczywiście wraz z Mamą miałyśmy jeszcze mnóstwo innych zabaw,
ale i tak „szalone mydło” pozostało u mnie na pierwszym miejscu:)
b) Podaj 3 książki o zabawach dla dzieci, o których pisałam
na blogu.
Książki o zabawach z dziećmi, o których pisała Pani
na blogu to: „Las zabaw”, „365 sposobów na nudę”, „Zabawy
językowe, które ćwiczą mowę”.
Widzę, że wszyscy skupiają sie na 3 książkach 🙂 Mogę podpowiedzieć, że jest ich zdecydowanie więcej 😛
a) Opisz swoją ulubioną zabawę z dzieciństwa
Moją ulubioną zabawą z dzieciństwa, było „gotowanie” 🙂 Na podwórku mieliśmy taki stary piec jaki miały nasze babcie, a może już nawet prababcie. Zabawa była przednia, z siostrą gotowałyśmy wszystko, ale z tego co pamiętam zupy błotne były naszymi daniami popisowymi. Oczywiście niezbędne były dodatki: trawa, kwiaty, liście czy gałązki. Pamiętam że spędzałyśmy na tej zabawie wiele godzin. Zamiłowanie do gotowania, już tego prawdziwego, mam do dziś.
b) Podaj 3 książki o zabawach dla dzieci, o których pisałam
na blogu.
“Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich”
„Zabawy z małym dzieckiem”
„Las zabaw”
Pozdrawiam
Moją ulubiona zabawa z dzieciństwa byla zabawa z kolezanka w szpital . zabawa polegala na leczeniu opiekowaniu sie choryvh lalek i pluszakow . moglysmy bawić sie tak od rana do wieczora . kolejna ulubiona zabawa z dzieciństwa bylo chodzenie na półkolonie u nas na wsi . panie opiekunki zawsze mialy ponad to super zabaw . teraz gdy moja voreczka ma 2 latka uwielbiamy sie bawic w domek gotuje oraz uwielbia mnie czesac .
Odp 2
365 sposobów na nudę”
” Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”
” Las zabaw”
” Leśna szkołą dla każdego”
Moją wyjątkową i ulubioną zabawą z okresu tych beztroskich lat była zabawa w „LOTERIĘ”. Z koleżanką
organizowałyśmy swoją, indywidualną loterię fantową. Miałyśmy stoisko przed
blokiem i działamy. Były losy, gdzie każdy z nich kosztował grosze, a można
było wylosować m.in: zabawki z Kinder Niespodzianek, bukieciki kwiatów, ręcznie
robioną biżuterię, żetony z chipsów, plakaty znanych gwiazd, karteczki do
segregatora (pamiętam jak się je zbierało) i inne ciekawostki. Nagrodą główną
zawsze była duża paczka chipsów (sama do dziś nie wiem dlaczego). A więc dzieci,
czasami osoby dorosłe podchodziły do nas i zaczynało się losowanie. Myśmy
„zarobiły” na przysłowiowe wyjście do kawiarni na lody, a inni byli
zadowoleni bo zawsze coś ciekawego mogli wylosować.
Książki o zabawach o których pisała Pani na blogu to np. „365 sposobów na nudę”, „Matematyka ze sznurka i guzika” i „Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”.
a). Pierwsze co mi przyszło do głowy, od razu po przeczytaniu głównego pytania to zabawa z moim młodszym o dwa lata bratem w „gumę do skakania”. Klasyczna forma to dwie osoby stojące naprzeciw siebie w środku gumy, naprężając ją, a trzecia osoba skacząc wykonuje zadania. Z bratem musieliśmy sobie poradzić w dwie osoby. 🙂 Na podwórku gdzie stał nasz dom, był niedaleko garaż. Przy głównym wjeździe do niego był postawiony słupek wysokości metra. Ten słupek organizował nam trzecią osobę. 🙂 W ten sposób mogliśmy cieszyć się tą zabawą w dwójkę. 🙂
b). „W Twojej książce jest potwór”
„Botanicum”
„Basia i basen” 🙂
„Wielka księga robali”
Pozdrawiam
Ania
1) Ulubiona zabawa z dzieciństwa to chyba konstruowanie i wyposażanie domów dla lalek przy użyciu hmm…wszystkiego, co akurat wpadło w łapki 🙂 Ściany były z książek lub w wersji deluxe z kartonowych opakowań, meble z klocków itp, tworzyłam nawet dekoracje typu obrazki, kwiaty, narzuty. Do tego własnoręcznie szyłam ubrania swoim bohaterom – i na tym koniec, bo najlepszą zabawą było właśnie tworzenie czegoś, a nie używanie 😉 Nie, nie zostałam architektem.
2) “Misia Marysia – Boże Narodzenie” Nadia Berkane; „Cudowne święta” Wanda Chotomska; “Las zabaw” Mateusz Wysocki i Agata Królak
1. Moja ulubiona zabawa z dzieciństwa to układanie klocków lego! Uwielbiałem budować wieże, garaże i tym podobne. To byłą świetna zabawa zwłaszcza zimą i jesienią, kiedy mniej czasu spędzało się na podwórku. Na świeżym powietrzu uwielbiałem podchody.
2.
„“Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich”
„Liczymy na spacerze. Matematyka na każdą pogodę”
„Zabawy z małym dzieckiem”
a) Moją ulubioną zabawą z dzieciństwa, przy której jednocześnie się rozwijałam był tzw. „kocur”. Zabawa ta pozwoliła mi nauczyć się liczb, dokładności oraz zdrowej rywalizacji. Polega ona na wypisaniu w różnych miejscach na kartce papieru cyfr np. od 1 do 20, a następnie łączeniu ich ze sobą po kolei na zmianę z drugą osobą. Przy łączeniu liczb nie można najechać na wcześniej narysowane linie, gdyż wtedy powstaje tzw. „kocur” i punkt zdobywa przeciwnik. Obecnie w „kocura” gram z moimi bratankami, dzięki czemu, nieświadomie, mogą nauczyć się liczyć oraz pisać liczby.
b) 3 książki o zabawach dla dzieci:
1) „Zabawy z małym dzieckiem”
2) „365 sposobów na nudę”
3) „Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”
1.Moimi ulubionymi zabawami w dzieciństwie były zabawy zimą. Cała rodziną cudowne mroźne, białe dni spędzaliśmy bardzo aktywnie na świeżym powietrzu, na śniegu…bo dla nas zima to nie było tylko siedzenie w domu pod ciepłym kocykiem i picie rozgrzewającego kakao – dla nas to czas kiedy wychodziliśmy na dwór i naprawdę dobrze się bawiliśmy. 😍Najbardziej lubiałam gdy na dworze było dosyć mroźno, bo wtedy …uwielbiałam puszczać bańki mydlane, wiem, wiem … większość z nas utożsamia tę zabawę z ładną pogodą, a szkoda, bo bańki mydlane wypuszczane na dworze podczas mroźnego dnia, to zupełnie inny wymiar rzeczywistości…są wtedy takie magicze, niepojęte, wyglądają naprawdę zjawiskowo. Bawiąc się tak z moją mamą odkrywałam dzięki niej jak bardzo nasz świat jest ciekawy, w jakim skupieniu można podziwiać i oglądać zamarzającą małą bańkę, która wyzwalał tyle pozytywnych emocji i uśmiechu na mojej buzi 😘
W czasie dłuższych weekendowych spacerów po zaśnieżonym lesie mieliśmy zawsze zajęcia edukacyjne haha wiem brzmi nudnie, ale….wcale tak nie było. Zawsze zabieraliśmy ze sobą lupy i podziwialiśmy to co ciężko było dostrzec gołym okiem , a zwłaszcza mamie, która już swoje latka na karku miała . 🤣 Najwięcej zachwytów było gdy oglądaliśmy niepowtarzalne płatki śniegu, każdy inny, każdy cudowny i taki magiczny. Gdy był z nami tata czasami rozpalaliśmy ognisko na jakiejś polanie (oczywiście w wyznaczonym miejscu ) nie było nic piękniejszego gdy długim spacerze ogrzewaliśmy się przy ogniu, a jak cudownie smakowały nam kiełbaski pieczone na znalezionych patykach, które mama ukradkiem wkładała do placaka i gorąca herbata z cytryną z termosa.
Natomiast z tatą najlepsze zabawy … no chyba nikogo to nie zdziwi…zaciekła walka śnieżkami, doprowadzająca biedną matkę do rozpaczy … orły na śniegu, nacieranie się i … chyba nic nie przebije szalonego turlana się z górki po śniegu z tatą. …bo co to za tata, który nie podrzuca pod samo niebo, nie wozi na barana, nie jest koniem zaprzęgowym, który wiezie swoją małą księżniczkę do lodowego pałacu, … i nie ważne, że tym pałacem była buda naszego zdziwionego i zszokowanego psa ?… przecież tata to taki starszy brat, który był trochę bardziej wyrośnięty i silniejszy…który nadal ma błysk w oczach i radość małego dziecka w sercu… 😍
Pamiętacie swoje zimowe zabawy będąc dzieckiem? Na pewno są to bardzo miłe wspomnienia… pozwólcie aby Wasze dziecko też je miało, bo … Dzieciństwo to wspaniały czas, czas dzieci ale i Nasz wspólny… nieoceniony i zawsze zbyt szybko przemijający. Pozwólmy by pozostawił i nam i dzieciom cudowne wspomnienia
2.
„“Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich”
„Liczymy na spacerze. Matematyka na każdą pogodę”
„Zabawy z małym dzieckiem”
1. Trudno stwierdzić, która zabawa była ulubioną. Pamiętam, że lubiłam ukłądać różne rzeczy z klocków i męczylam mamę, żeby siadała obok i układała coś swojego. Teraz wcale się nie dziwię, że ona tego nie lubiła 😉
Ale z perspektywy czasu najbardziej pamiętam zabawę z mamą – robienie lalek. To była zabawa, którą przekazały jej mama i babcia z czasów, gdy zabawki nie były dostępne na wyciągnięcie ręki. Z kawałków szmatek, starych skarpetek, bluzek robilyśmy rodzinę małych laleczek, mocowałyśmy im rączki z zapałek za pomocą nici. Na główkach rysowałyśmy długopisem oczy, nosy, usta. Do tego wcinałyśmy im sukienki ze szmatek. To była bardzo kreatywna zabawa, którą miło wspominam do tej pory, bo nie tylko spędzałam czas z mamą ale i tworzyłyśmy coś wspólnie, co było unikatowe. Mam nadzieję, że za parę lat przekażę tę samą zabawę swojej córeczce.
2.
365 SPOSOBÓW NA NUDĘ
LAS ZABAW
Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich
1. Ulubiona zabawa z dzieciństwa? Klocki! Nie miałam lego, ale kiedyś to nie było tak ważne… Tato z Francji przywiózł mi klocki (wielkości dzisiejszych duplo) cały worek, który był większy ode mnie (dziś tato mówi, że zapłacił za ten wór klocków ok. 10zł!). Potrafiłam siedzieć cały dzień i budować domki i garaże dla samochodów brata 🙂
Ponoć miałam jeszcze jedną zabawę, ale tej już niestety nie pamiętam. Mając ok. roku wystarczyło mi dać gazetę, bym zajęła się nią na cały dzień. Rwałam ją w drobny mak! Rodzice opowiadają, że siedziałam i rwałam każdą jedną stronę na coraz to mniejsze kawałki, tak długo, aż nie byłam w stanie złapać ścinków w paluszki 🙂 U mojego dziecka to się nie sprawdziło…
2. „Zabawy językowe, które ćwiczą mowę” mój faworyt! Nasza ulubiona pozycja, która była polecana
„Wielkie gotowanie na ulicy Czereśniowej” tą pozycję też kupiliśmy, bo lubimy spędzać razem czas w kuchni 🙂 Co prawda kuchnia jest później do generalnego sprzątania, ale od czasu do czasu można 🙂
„Matematyka ze sznurka i guzika” do której się przymierzamy 🙂
a. Nasza ulubiona zabawa z dzieciństwa (mam dwie siostry) to zabawa w kartony. Tata z pracy przynosił nam duże kartonowe pudła, które za każdym razem za pomocą nożyczek, mazaków, folii, papierów, farb, liści, itp. cudów zmieniały się w przeróżne rzeczy. Czasami był to zamek księżniczki, czasami teatrzyk i kukiełki, czasem salon fryzjerski, albo rakieta kosmiczna. Najczęściej dokładałyśmy do tego koce i poduszki i robiłyśmy fort, w którym rodzice pozwalali nam spać 🙂 Do dzisiaj mam sentyment do dużych kartonowych pudeł 😀
b. Książki z zabawami opisane na blogu:
Zabawy językowe, które ćwiczą mowę
Leśna szkoła dla każdego
365 sposobów na nudę
Mama, tata, patelnia i ja
a)
Najbardziej lubiłam bawić się w „targ”. Każdy przynosił na podwórko puste opakowania (po ryżu, vibovicie, szamponie, paście do zębów etc. – co tam mama pozwoliła wynieść) lub ogołocił okoliczne krzaczki z kwiatków i owoców i udawał „warzywniak”. Rozkładało się towar na kocu, ławce albo pod drzewem. I zaczynał się handel. Płaciliśmy liśćmi zrywanymi z okolicznych drzew. Zawsze do tej zabawy zabierałam wielkanocny koszyczek, by jak moja mama pakować zakupy do wiklinowego koszyka. To pakowanie i odliczanie odpowiedniej kwoty w liściach najbardziej mi się podobało. A gdy ktoś szedł już do domu, to musiał obejść wszystkie kramy i pozbierać swoje rzeczy, by miał z czym przyjść następnego dnia.
b)
Zabawy językowe, które ćwiczą mowę
365 sposobów na nudę
Leśna szkoła dla każdego
A) Moja ulubiona zabawa z dzieciństwa to zabawa w Gwiezdne Wojny. Wychowałam się na tej serii i nie zliczę ile razy oglądałam każdą część. Nic zatem dziwnego, że razem z bratem i sąsiadem bawiliśmy się w odgrywanie postaci. Oczywiście byłam księżniczką Leią 😉 a chłopcy mi nieco usługiwali. Najlepiej pamiętam jak bawiliśmy się nad morzem, na plaży – ja na materacu (znaczy statku kosmicznym) a chłopcy, moi rycerze jedi dzielnie walczyli z falami żeby mnie nie porwały. To były czasy, leżałam i się relaksowałam a oni prężyli muskuły. Eh, gdzie Ci mężczyźni?
B)Zabawy z małym dzieckiem
365 sposobów na nudę
Zabawy językowe, które ćwiczą mowę
a) Ulubiona zabawa z dzieciństwa to zdecydowanie ta na świeżym powietrzu. Mam to szczęście zaliczać się do pokolenia, które na dworze bawiło się godzinami we wspólnym większym gronie. Zabaw i gier było mnóstwo. Latem do późnego wieczora skakaliśmy na skakankach grając w wiele różnych gier, podobnie było ze skakaniem na gumie, czy grami z piłką w roli głównej. Dziś niestety większości z tych zabaw już nie pamiętam – głównie rymowanek itp. Jednak pamiętam, że nasze zabawy angażowały wszystkich z osiedla – i dziewczyny i chłopaków.
Na skakance i gumie mogliśmy rywalizować bez końca. Zabawa na skakance polegała najczęściej na przeskakiwania przez skakankę obunóż, lajkonikiem, na jednej nodze, prawej lub lewej czy krzyżakiem, do przodu lub do tyłu, zwyczajnie lub w układach figur. Często były to zawody na zasadzie kto więcej razy przeskoczy na skakance danym stylem np. na jednej nodze, zanim skusi.
Inną opcją było skakanie w rytm rymowanki np. Pan Sobieski – Osoba skacząca lajkonikiem na skakance mówi rymowankę: „Pan Sobieski miał trzy pieski, czerwony, zielony, niebieski”. Wypowiadając ostatnią sylabę wyrzuca skakankę za siebie i nie oglądając się mówi, ile kroków musi pokonać do skakanki: słoniowych (jak największych), normalnych lub stópek (stopa jedna za drugą). Następnie odwraca się i idzie zadeklarowaną liczbę kroków w stronę skakanki. Jeżeli jej dosięgnie to gra dalej i cała zabawa zaczyna się od początku tylko teraz skaczący skacze żabką, w kolejnej rundzie na jednej nodze, a dalej krzyżakiem itd.Jeśli nie uda się dosięgnąć skakanki, to skacze kolejne dziecko. Wygrywa ten gracz, która wykonał jako pierwszy wszystkie zadania.
Jeszcze inną opcją była zabawa w SZCZURA – jedna z osób brała skakankę i kręciła nią nisko nad ziemią lub po ziemi dookoła siebie, a pozostałe osoby stojące w kręgu musiały nad nią przeskakiwać. Komu się nie udało, zostawał szczurem i trafiał do środka lub odpadał.
b) Las zabaw;
Zabawy z małym dzieckiem, czyli jak łatwo wspierać rozwój swojego dziecka ;
Zabawy językowe, które ćwiczą mowę
Moją ulubioną zabawą z dzieciństwa była zdecydowanie szkoła. Wspólnie z siostrą tworzyłyśmy dzienniki, gdzie miałyśmy odpowiednio przygotowany zeszyt formatu A4, przegródki na każdy przedmiot i naszą listę obecności specjalnie doklejaną do okładki. Wzajemnie prowadziłyśmy sobie lekcje, pisząc wtedy jeszcze po szafie – notabene szafa ma znamiona do dziś 🙂 niestety została przez nas porysowana.
Bardzo lubiłyśmy również obie być nauczycielkami, które w czasie przerw opowiadały sobie wzajemnie o lekcjach, które właśnie odbyły. Mogłyśmy się tak bawić godzinami 🙂
Książeczki o których pisałaś na blogu:
1) „Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”
2) „365 sposobów na nudę”
3) „Matematyka ze sznurka i guzika”