Home Czytelnia Jak mama została Indianką

Jak mama została Indianką

by Matczyne Fanaberie

Miłość to przede wszystkim czas, który poświęcamy swoim bliskim. Dla mnie to bardzo cenna waluta, która ułatwia stworzenie odpowiedniej relacji, więzi. Miłość to czyny, działania dla i z bliskimi, a nie puste słowa. O tym jest między innymi kolejna piękna książka. Książka Jak mama została Indianką jest dla dzieci, ale z cudownym przesłaniem dla dorosłych.

Ta książka w połączeniu z ostatnimi wydarzeniami oraz z rozmowami z Marianną uświadomiła mi jedną podstawową kwestię. Bycie z dzieckiem, a obok dziecka to kolosalna różnica.

Szykuję jedzenie, sprzątam, przygotowuję ubranie na kolejny dzień, przeczytam wspólnie z dziećmi książkę i tyle. Dla dzieciaków nie mam zbyt dużo czasu na zabawę z nimi. Staram się rozciągać dobę na różne sposoby, ale różnie to wychodzi.
Dziś mi nawet Pierworodna powiedziała to wprost:

Nie bawiłaś się dziś z nami. Robisz obiad, a my bawimy się sami. Pobaw się z nami.
Marysiu, ale kto zrobi obiad?
Obiad nie ucieknie, a potem będziemy zmęczeni na zabawę…

Tak, dziś ja chciałabym zostać Indianką! Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady 🙂

 

Jak mama została Indianką
Ulf Stark i Mati Lepp

Ulf Stark w książce „Jak mama została Indianką” opowiada ciepłą, zabawną i pełną sentymentu historię. To opowieść, która może spotkać każdą mamę i każe dziecko. Podczas czytania książki wielokrotnie na twarzy dzieciaków pojawiał się niekłamany uśmiech.

Dla Mariannki i Antosia słuchanie tej opowieści było jak podróż, wciągająca przygoda za jeden uśmiech.  Dla mnie małe przypomnienie, że czasem trzeba i warto się zatrzymać. Przecież nic się nie stanie jeśli obiad będzie trochę później, dom będzie nie do końca ogarnięty z bałaganu i chaosu, a dzieci pójdą spać bez kąpieli.

Czasu wspólnej zabawy, wspólnego poznawania i przeżywania różnych rzeczy i doświadczania codzienności nic nie jest w stanie zastąpić.
Opowieść mamy, która została Indianką wzbudziła chwilę zastanowienia także w Mariannie.

To Ty też byś tak chciała? zapytała mnie, gdy czytałyśmy książkę.
Tak – odpowiedziałam
I mogłabym razem z Tobą szaleć? Wiesz, takie wspólne skakanie może być fajne, mamo!

Dzięki tej opowieści, mali czytelnicy mogą spojrzeć inaczej na swoje zapracowane Mamy.

Książka zachwyca zarówno warstwą literacką, jak i wizualną. Przepiękne ilustracje dodają jej czaru, uroku i ciepła.  Wszystko dzięki ilustracjom Mati Lepp.

Nie wiem komu bardziej podoba się książka mnie, czy dzieciakom. Wiem, że to jedna z piękniejszych książek dla dzieci i ich rodziców, nie tylko dla mam. Jestem pewna, że powinna znaleźć się w każdym domu, przedszkolu, bo autor przypomina nam, jak ważne jest aby nie zapomnieć o swoim wewnętrznym dziecku. Nie ma znaczenia ile mamy lat, ważne, aby dbać o swojego wewnętrznego, szalonego malucha.

Jak mama została Indianką to kolejna książka wydawnictwa Zakamarki, którą pokochaliśmy i na pewno zostanie u nas na dłużej.
Mogliśmy ją poznać dzięki księgarni natuli.pl, w której znajdziecie dużo interesujących książek dla dzieci i dla rodziców. Sprawdźcie koniecznie, bo wybór jest ogromny.

Co teraz czytacie dzieciakom? Pochwalcie się 🙂

 

 

You may also like

9 komentarzy

anet 22 sierpnia 2017 - 10:50

To chyba coś dla mnie 🙂
mamą zostanę niedługo, i niektórzy podpowiadają mi tylko, że nie ważne są niepozmywane naczynia, niezrealizowany plan, czy bałagan. Tylko czas, relacje i spokój, to są prawdziwe wartości

Odpowiedź
Małgorzata Śmiechowicz 27 sierpnia 2017 - 12:54

Dokładnie tak jest. Kiedyś przeszkadzały drobne niedociągnięcia, a teraz je akceptuję i idę bawić się z dziećmi.

Odpowiedź
Ewa Wierucka 22 sierpnia 2017 - 10:59

Zaczynam zbierać piękne ksiązeczki dla mego maluszka 😉 lubię ciekawe historie i ilustracje 😉

Odpowiedź
Zwykła Matka 25 sierpnia 2017 - 09:46

Córka czytała tę książkę z tata i nie bardzo im się spodobała 🙁

Odpowiedź
Małgorzata Śmiechowicz 27 sierpnia 2017 - 12:53

U nas co prawda tata nie czytał, więc nie wiem jakie byłyby Jego spostrzeżenia. A wspólnie z mamą próbowałyście?

Odpowiedź
Zwykła Matka 27 sierpnia 2017 - 21:22

Nie, jak jeden z nas cos czyta córce, to drugi czyta co innego 🙂

Odpowiedź
naszebabelkowo.blogspot.com 6 września 2017 - 14:42

Czuję, że to coś w sam raz dla mnie – bo sama też w dzieciństwie chciałam zostać Indianką i nawet nosiłam pseudonim „Pocahontas” 😉

Odpowiedź
Agnieszka Jezierska|Agumama.pl 6 września 2017 - 15:30

Znam to, o czym piszesz. Jeszcze pracuje na etacie. Moi synowie jeszcze są na tyle mali, że wprost mi nic nie wyrzucają. Ale już od koleżanki słyszałam „Mamo, ty ciągle nie masz dla nas czasu a robisz swoje rzeczy”. Swoje oznacza właśnie pranie, gotowanie obiadu na jutro.
Chyba powinnam zostać Indianką 😀

Odpowiedź
Karolina Jarosz Bąbel 6 września 2017 - 17:31

Często nam doroslym wydaje się, że przecież cały dzień zajmujemy się dziećmi, z ich perspektywy może wyglądać to nieco inaczej 🙂

Odpowiedź

Zostaw komentarz